Coraz bliżej święta...


23 grudnia 2017, 17:04

To będą Święta bez Mamy. Pierwsze. A właściwie drugie, ale pierwsze takie ostateczne, bez odwrotu. Będziemy tylko we czwórkę i zwierzaki. Mąż Mamy gdzieś tam, brat za granicą... Trudny czas... Właściwie to zaczęłam trochę tęsknić za Mamą "z okazji Świąt". Tak to już wszystko sobie poukładałam, staram się nie myśleć, nie wracać pamięcią... Trudne to jest i nikt pewnie tego nie zrozumie, kto nie przeżył.

Nasze relacje z Mamą odkąd pamiętam były "dziwne". Liczył się brat, bo on był planowany. Ja byłam z wpadki i przeze mnie musiał być ślub. No cóż, ja się nie prosiłam na świat, ale czasem słyszałam pretensje mojej Mamy, że nie doszło do niczego, a ja się pojawiłam  No cóż.. Potem zawsze byłam ta gorsza, zawsze lepszy był brat. Mnie - w pojęciu Mamy - nie powiodło się w życiu. Nie tak je sobie wyobraziła. Jakby wstydziła się tego jaka jestem, kim jestem. Nawet przy spotkaniach ze znajomymi kłamała, że jestem dyrektorem... To mnie bolało, ale nigdy Jej tego nie powiedziałam. Nawet to, że akceptowała odmienność brata, a nie cieszyła się moją normalną rodziną bardzo mnie dotykało. Ale cóż... Zawsze byłam gorsza. Nie potrafiłam Jej tego nigdy powiedzieć, nie chciałam zaczynać wzajemnych pretensji, dusiłam w sobie. Dopiero po Jej śmierci "wygadałam" to na jakimś spacerze głośno i pomogło. Jakbym zrzuciła z siebie ciężar. Teraz jest lepiej, nie czuję bólu  Ale nie mam też ochoty na rodzinne spotkania. I dobrze jest!

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz